Siedem filmów z Georgem Clooneyem, które trzeba zobaczyć


Niedawno w mediach pojawiła się informacja jakoby pan George Clooney zdecydował się zakończyć karierę aktorską. Na szczęście wielu aktorów po takich deklaracjach wracało do zawodu, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że tak samo będzie i w tym przypadku. Co ciekawe w latach 90-tych Clooney kojarzył mi się (i zapewne wielu innym) z pięknisiem, który pracuje w szpitalu. Jednak jego dalsze losy zawodowe spowodowały, że obecnie jest uznaną personą w Hollywood i posiada ogromne wpływy. Niezwykle cenię go za dokonania zarówno reżyserskie jak i aktorskie. Pojawiająca się deklaracja spowodowała u mnie chęć podzielenia się z wami moimi przemyśleniami na temat filmów z udziałem Clooneya.

Już na wstępie dodam, że w moim przypadku wybranie tylko 7 filmów jest szalenie trudne. Nie do końca będą to najlepsze produkcje. Bardziej chciałbym pokazać różnorodność jaka cechuje jego karierę. Zaprezentować ważne w moim odczuciu produkcje, które sprawiły, że Clooney został gwiazdą, stąd w zestawieniu kolejność chronologiczna. Jednocześnie już wiem, że pominę kilka wartościowych filmów, dlatego zachęcam do zapoznania się także z innymi pozycjami z jego filmografii).

Od zmierzchu do świtu (1996)

To zestawienie nie mogłoby się obyć bez tej produkcji. Horror w reżyserii Roberta Rodrigueza przez lata zyskał miano dzieła wręcz kultowego. Doskonały scenariusz Quentina Tarantino uzupełniony o znakomitych aktorów z Harveyem Keitelem na czele sprawił, że otrzymaliśmy naprawdę wciągający horror akcji z lekkim przymrużeniem oka. Co istotne bohater zestawienia, czyli George Clooney zrywa tu z dotychczasowym wizerunkiem. Gra przestępcę, który wraz z bratem ucieka przed wymiarem sprawiedliwości do Meksyku. Mamy tu krew, dobry humor, akcję i zjawiskową Salmę Hayek będącą… może ktoś jakimś cudem nie widział filmu, więc nie będę zdradzał. Jeżeli szukacie lekkiego odmóżdżacza po ciężkim tygodniu to gorąco polecam.



Bracie, gdzie jesteś? (2000)

Fantastyczna komedia braci Coen nawiązująca do „Odysei” Homera. Clooney wciela się tu w złodziejaszka Everetta Ulyssesa McGilla, który wraz z dwoma kolegami ucieka z więzienia. Akcja osadzona w czasach Wielkiego Kryzysu dodaje właściwego klimatu. Humor wręcz wylewa się tu z ekranu. Główni bohaterowie nie pozwalają na nudę, a dodatkowo są cudownie przerysowani. Wszystko dopełnia znakomita bluesowa muzyka (polecam zapoznać się ze ścieżką dźwiękową z filmu). Clooney trochę bawi się tu swoim wizerunkiem i ujawnia talent komediowy. Jak się potem okaże film ten będzie początkiem współpracy Clooneya z Coenami, która zaowocuje w przyszłości kolejnymi tytułami, które warto zobaczyć, jak chociażby komedie kryminalną „Tajne przez poufne” z 2008 roku.



Ocean's Eleven: Ryzykowna gra (2001)

Komedia kryminalna w reżyserii Stevena Soderbergha to ogromny krok w karierze Georgea Clooneya. Kasowy sukces filmu pozwolił mu wskoczyć do czołówki Hollywood, a dzięki udanym kontynuacją George mógł sam decydować w czym chce grać. Studia producenckie chętnie finansowały jego mniejsze projekty, które rekompensowali sobie dochodową serią. Nie są to może najlepsze filmy w jego dorobku aktorskim, aczkolwiek to solidne kino wypakowane po brzegi gwiazdami. Wystarczy wspomnieć, że w pierwszej odsłonie możemy podziwiać takie sławy jak: George Clooney, Brad Pitt, Matt Damon, Julia Roberts, Andy Garcia czy Casey Affleck. Jeżeli jeszcze nie widzieliście Dann’ego Oceana próbującego obrobić kasyno w Las Vegas koniecznie nadróbcie zaległości.


Good Night and Good Luck (2005)

Niezwykle istotna pozycja w dorobku Clooneya. Po pierwsze udowadnia nim jak sprawnym jest reżyserem, a po drugie film porusza tematy polityczne i społeczne, które odgrywają ważna rolę w filmografii dzisiejszego bohatera. Nakręcony w miesiąc obraz opowiada historię wybitnego amerykańskiego dziennikarza stacji CBS Edwarda R. Murrowa, który wypowiedział medialną wojnę senatorowi Josephowi McCarthy'emu. Jeżeli cenicie sobie zaangażowane politycznie filmy, a dodatkowo jesteście miłośnikami historii to dla was pozycja obowiązkowa. Doskonale nakręcony, z udziałem wybitnych aktorów, którzy wspinają się na wyżyny własnych możliwości. Czarno-biała konwencja nie jest tu tylko fanaberią reżysera, ale w pełni przemyślaną decyzją, która znakomicie dopełnia całości. Jeżeli obraz ten przypadnie wam do gustu warto sięgnąć także po „Syrianę”, „Idy marcowe” czy „Michaela Claytona”.



Człowiek, który gapił się na kozy (2009)

Teoretycznie ten film nie powinien się tutaj znaleźć. Bez problemu można znaleźć lepsze tytuły w filmografii Clooneya. Darzę go jednak ogromnym sentymentem, więc muszę o nim napisać. Absurd wręcz wylewa się tu z ekranu. Kolejny raz George imponuje dystansem do własnej osoby i pokazuje jak dobrym jest aktorem komediowym. Partnerują mu doskonały jak zawsze Jeff Bridges (dowódca wojskowy palący trawkę, medytujący i chodzący w kitce. Matko jak to się sprawdza!) oraz Ewan McGregor i Kevin Spacey (tak wiem o tym panie teraz nie wypada pisać dobrze, ale mimo wszystko nie można mu odmówić talentu). Nie jest to dzieło wybitne, jednak lubię wracać do tego filmu i gdy tylko pojawia się w tv zawsze oglądam. Wam też polecam.


W chmurach (2009)

Zaryzykuje, że to prawdopodobnie najlepszy film w dorobku Georga Clooneya. Doskonały obraz w reżyserii Jasona Reitmana, który w bezceremonialny sposób rozprawia się ze współczesnym światem. Wykreowany przez Clooneya Ryan Bingham to zatwardziały kawaler, który wygląda na cynicznego egoistę. Stara się udowodnić, że dobrze jest być egoistą i zachować w ten sposób „wolność”. Słynna pogadanka z „plecakiem” w roli głównej jest obecnie tematem analiz studentów na zajęciach. Główny bohater zajmuje się zwalnianiem ludzi, przez co lata po całych Stanach i po cichu marzy o osiągnięciu pewnej liczby przelecianych mil. Mamy tutaj przegląd Ameryki, która już nie jest tylko potęgą, ale krajem w kryzysie, w którym przyszłość wydaje się niepewna. Momentów depresyjnych jest tu sporo i są związane nie tylko z pracą. Obserwujemy jak z czasem Ryan się zmienia, ewoluuje jego pogląd na świat i… no właśnie chyba wystarczy. Być może ktoś jakimś cudem nie widział tego filmu, dlatego nie będę psuł mu zabawy. Moim zdaniem „W chmurach” to pozycja obowiązkowa. Porusza on tyle kwestii, że każdy znajdzie interesujący dla siebie wątek. A jeszcze te piękne zdjęcia i klimatyczna muzyka! Chyba wiem co zobaczę dziś wieczorem.



Spadkobiercy (2011)

I znów świetny film, tym razem stworzony przez Alexandera Paynea (zapewne sukces Clooneya tkwi również w tym, że miał przyjemność pracować z naprawdę uznanymi twórcami). Payne to człowiek tworzący świetne niejednoznaczne kino, więc należy dziękować niebiosom, że drogi tych panów w końcu się zeszły. Matt King (Geogre Clooney) to bogaty prawnik, mieszkający na Hawajach, który przeżywa rodzinną tragedię. Pewnie wielu trudno w to uwierzyć, ale jak widać pieniądze i otaczająca przyroda to za mało do szczęścia. Jego żona znajduje się w śpiączce po wypadku, a dodatkowo Matt dowiaduje si, że miała romans. Na ekranie widzimy mieszankę komedii i tragedii. Z jednej strony przeżywamy ból głównego bohatera, a z drugiej kąciki ust lekko nam drgają oglądając jego kolejne poczynania (chociażby genialne scena, gdy Clooney biegnie ulicą w laczkach). To też historia o dorastaniu do roli ojca, córki, męża itd. Film stawia również ważne pytania o nasza rolę we współczesnym świecie. Wszystko to w otoczeniu pięknej przyrody Hawajów z urokliwą muzyką w tle sprawia, że otrzymujemy dwie godziny naprawdę solidnego kina.


Komentarze